Miłość
Przemyślenia

Miłość, spełnienie zawodowe i Włochy…

Wrzesień, słoneczny w dzień i mglisty o poranku. A sierpień znów minął jak okamgnienie. I jak zwykle było magicznie. Gwiazdy spadały na potęgę, noce pachniały latem i miłością a dni nasycone były słońcem. W sierpniu najmocniej kocham życie. W tym roku mocniej niż kiedykolwiek.

Zauważyłam niestety, że im bardziej jestem szczęśliwa tym mniej piszę. Oczywiście bosko być szczęśliwą. Ale chcę tez więcej pisać ;)) Czyli jak zawsze… mieć ciastko i zjeść ciastko.

Miłość, spełnienie zawodowe i Włochy… Czy to nie piękne połączenie?

W tym roku spełniło się kilka moich marzeń. Byłam we Włoszech, moich ulubionych. Dwa razy w ciągu miesiąca. Piękne dwa razy, z których jeden zapoczątkował jeszcze piękniejszą rewolucję w moim życiu.

Zawodowo lepiej nie mogło się ułożyć. Robię to co lubię, zmieniłam pracę, awansowałam i rozwijam się w nowym miejscu, na nowym stanowisku, z nowymi ludźmi. A poznawanie ludzi to przecież moje największe hobby ;))

Kocham i jestem kochana. Przez moich bliskich, ale też przez przyjaciół, których grono magicznie się powiększa. A mówią, że w dorosłym życiu trudno o nowe przyjaźnie. Dementuję zatem ;))

Czuje wewnętrzny spokój. Spokój jakiego nie czułam od wielu lat. Czuje, że jestem we właściwym miejscu i we właściwym towarzystwie.

Mówi się, że jesteśmy wypadkową pięciu osób, z którymi spędzamy najwięcej czasu. Moja piątka jest wspaniała. A najbliższe mi osoby sprawiają, że żyję tu i teraz, intensywnie i spokojnie jednocześnie. Celebruję i doceniam każdą chwile, wyciągam ile się da z zachodu słońca, zapachu letnich traw, smacznego posiłku i ciepłych wieczorów. Nigdy nie było mi lepiej.

Jestem w innym wymiarze a każda chwila jest jak mini wakacje. Niespieszne, wypełnione esencją, boskie, takie, jakich mi trzeba.

Zatrzymuję się, chłonę te chwile, doceniam, zanurzam się w to i zwyczajnie jestem szczęśliwa.

Wrzesień, łapię ostatnie ciepłe dni

Wygrzewam się na brzegu jeziora, leżę na kocu na szczycie góry a w mieście łapię wiatr we włosy przemierzając rowerem bulwary nad Wisłą. I wciąż czuję w powietrzu miłość.

Przyszedł wrzesień, miesiąc otrząsania się po letnim szaleństwie, porządkowania życia, planowania jego reszty (a przynajmniej najbliższych tygodni). Poranki i wieczory są już chłodniejsze. Wiatr jest intensywniejszy i zapowiada jesień. Łapię każdy promień słońca, żeby się nim nacieszyć.

Podobno wrzesień to nowe początki. U mnie cały ten rok to nowe początki. Dobre, niosące nową jakość i pewność, że jak zwykle będzie dobrze. Bo czemu ma nie być? Przydarza nam się to, o czym najintensywniej myślimy, dlatego tak ważne jest, żeby myśleć pozytywnie o sobie i swoim życiu. O możliwościach i szansach, o marzeniach i pragnieniach. O tym, co dobrego nas czeka i co dobrego już mamy.

Wdzięczność to modne słowo ale to serio działa. Docenianie tego, co mamy to jeden z ważniejszych elementów szczęścia. Szczęście to nie jest permanentny stan. To są chwile. Im więcej ich zauważamy i celebrujemy, tym lepiej się czujemy.

Szczęścia zatem, piękny chwil i słońca spomiędzy chmur jak najwięcej… I pysznych śliwek, szarlotki i zupy dyniowej. Co kto lubi…

Możesz również polubić…