Brene Brown zawsze mnie inspiruje, koi moje rozbiegane myśli i ustawia do pionu. Dziś szczególnie dobrze na mnie działa jej podejście do życia. Podsyłam więc kilka refleksji na ten wyjątkowy czas.
Brene Brown często mówi o tym, jak ważna jest autentyczność, bycie sobą, odpuszczanie i zgoda na bycie niedoskonałym. Wtedy dzieje się magia. Wszystko to wydaje się całkiem proste. Przecież dobrze wiemy, że warto być sobą, dać sobie czas, dobrze poznać siebie i być wobec siebie wyrozumiałym. Tylko nie zawsze wiemy, jak to przełożyć na codzienność.
Teraz szczególnie czuję, że nie kariera, plany i sztywne dążenie do celu liczy się najbardziej, tylko właśnie czułość wobec siebie i bliskich, zrozumienie i akceptacja. Akceptacja tego, jacy jesteśmy i tego co mamy.
Autentyczność
O autentyczności i byciu sobą Brene pisze dużo i często. I całkowicie się z nią zgadzam. Zrzucenie maski jest uwalniające, choć wymaga sporej odwagi. Pokazanie prawdziwej twarzy, z wszystkimi słabościami to wyczyn, na który wielu z nas nigdy sobie nie pozwala.
W pracy staramy się być najlepszym pracownikiem i dajemy z siebie wszystko, a nawet więcej. W domu staramy się być super mamą, super córką, super koleżanką itd… Nie pozwalamy sobie na okazywanie słabości, bo przecież to takie nieinstagramowe, niemedialne, kojarzy się z lenistwem i porażką.
Im bardziej jednak udajemy, tym bardziej oddalamy się od siebie. Stąd już prosta droga do zagubienia i frustracji. Słabości są ok. Każdy je ma. Jeśli je zaakceptujesz, świat się nie zawali. Przeciwnie, poczujesz w sobie moc.
Czułość i wrażliwość
Czułość, wyrozumiałość, wrażliwość i akceptacja siebie jest czymś, o czym Brene Brown mówi najczęściej. Warto mieć świadomość własnych słabości, warto nad nimi pracować ale nie można udawać, że ich nie ma.
Jestem jaka jestem. Autentyczna. Prawdziwa ja. Pełna zalet ale też pełna słabości. Kiedy odważymy się je pokazać światu, kiedy zaakceptujemy fakt, że czasem coś może się nie udać, a mimo to będziemy próbować i działać wtedy zaczniemy żyć naprawdę. Pomimo słabości i przeciwności. Odwaga do pokazania prawdziwej siebie gra tu kluczową rolę. Bo to nie jest łatwe. Ale warto.
Tutaj podsyłam link do nagrania, które mnie całkowicie rozbroiło: Brene Brown „Moc wrażliwości”
Flow
Teraz, kiedy nasze myśli krążą wokół jednego tematu szczególnie cenna jest umiejętność oderwania się od codziennych zmartwień i oddania się temu, co sprawia, że czas przestaje istnieć, że przenosimy się w inny wymiar. Kiedy zatracamy się w czymś całkowicie, kiedy coś tworzymy, piszemy, rysujemy czy medytujemy osiągamy flow.
Flow świetnie resetuje głowę, daje nam poczucie sprawczości a tworzenie samo w sobie jest wyzwalające i daje nieopisaną radość. Zresztą jestem zwolenniczką teorii, że bardziej liczy się droga niż cel. Nie musisz być uznanym artystą żeby tworzyć. Tworzenie samo w sobie jest niesamowite i bardzo nam w tym zabieganym świecie potrzebne.
Jak znaleźć flow? Pomyśl, co lubisz robić najbardziej na świecie? Co sprawia Ci przyjemność? Zastanów się kiedy czas przestaje dla Ciebie istnieć? Co takiego robisz, że możesz nie jeść i nie spać, a i tak nie czujesz zmęczenia? Wypisz wszystkie te działania i rób tego jak najwięcej.
O tym jak znaleźć flow pisałam też tutaj: 10 sposobów, jak znaleźć pasję.
Opinie innych
Niech to, co inni o Tobie pomyślą przestanie mieć znaczenie. Łatwo mi mówić, choć sama przywiązuję do tego zbyt dużą wagę. Wiem, jak to bardzo męczy i zabija spontaniczność, jak bardzo potrafi podciąć skrzydła. Ale wiem też, że nie warto o tym za dużo myśleć, bo mamy tylko jedno życie. Nasze własne. Powinniśmy kochać bliskich, troszczyć się o nich, ale równie mocno kochać i troszczyć się o siebie.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał inną wizję życia, świata, dobrego rodzica, człowieka sukcesu itp. Ktoś, kto nie zgodzi się z tym, co mówisz czy robisz. Ale to wcale nie jest powód, żeby porzucić to, co robisz, żeby zrezygnować, żeby się poddać.
Czasem byt długo zwlekamy, tłumimy w sobie naszą historię, nie chcemy się odkryć, pokazać kim tak naprawdę jesteśmy, co czujemy i co kochamy robić. Ale kiedy już zaczniemy małymi kroczkami pokazywać siebie, poczujemy moc i odkryjemy, że jest tak, jak zawsze miało być. Nie warto tracić życia na udawanie kogoś innego, na życie nie swoim życiem.
Perfekcjonizm
Perfekcjonizm w moim przypadku objawia się tym, że zaczynam i nie kończę. Albo porzucam coś przed samym końcem z poczuciem, że nie jest takie jak powinno być, że jeszcze można poprawić to, czy tamto, albo napisać coś inaczej, lepiej. Robię to z obawy przed oceną, ze strachu przez porażką, przed rozczarowaniem kogoś, albo siebie.
Zupełnie bez sensu jest dążenie do bycia idealnym. I zupełnie ok jest być wystarczająco dobrym. Nie trzeba być za wszelką cenę najlepszym, a już na pewno nie da się być najlepszym we wszystkim.
Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli jesteś w 100% zadowolony z efektu swojej pracy, to znaczy, że czekałeś zbyt długo, żeby ją pokazać światu.
Odpoczynek
Banał, prawda? Każdy przecież umie i lubi odpoczywać. Czyżby? Jeszcze przed epidemią żyłam w ciągłym „niedoczasie”, w biegu i z poczuciem winy, że tyle jeszcze spraw do załatwienia, tyle pracy do zrobienia. Stres i presja. Marzyłam o chwilach spokoju i wyciszenia. Wszystkiego było za dużo, zbyt intensywnie. Obowiązków, zadań, oczekiwań, planów, terminów…
Teraz pracuję z domu, dzieci uczą się w domu, świat wyhamował. Reguluję tempo pracy, mam większy wpływ na plan dnia. Kiedy potrzebuję przewietrzyć głowę, wychodzę do ogrodu. Rozmyślam, chłonę zieleń, zapachy i przestrzeń, wpadam w zachwyt, że świat trwa i jest taki piękny. Wiosna wybuchła, jak co roku, kwiatami i kolorami.
To dużo daje, szczególnie teraz, kiedy wszyscy żyjemy w stresie i w obawie o jutro. Teraz, kiedy zadajemy sobie pytanie kiedy to się skończy, jak będzie wyglądać nasze życie za miesiąc, dwa? Czy nic nam się nie stanie?
Z takimi obawami ciężko sobie poradzić, dlatego starajmy się odrywać od nich tak często, jak tylko się da. Nauczmy się odpoczywać, wykreślać z listy zadań te, których nie musimy robić, dodawać te, które nas relaksują.
Radość
Spontanicznych śmiech, taniec, wygłupy z dziećmi, oglądanie śmiesznych filmów, granie w karty… Bardzo to lubię. Lubię być czasem niepoważna i czuć się jak dziecko. Testować granice, sprawdzać co jest fajne, a co trzeba porzucić. Sztywność rzadko daje szczęście. Raczej trzyma nas w ryzach, a to utrudnia odprężenie. A odprężenie jest nam teraz również bardzo potrzebne.
Zrób sobie listę swoich małych radości i rób tego jak najwięcej. Dopisuj ciągle coś nowego do listy i skreślaj to, co niepotrzebne.
Teraz weryfikujemy wszystko, co było do tej pory niepotrzebne. Nasz codzienny świat się zmienia. W ciągu miesiąca, z powodu epidemii cały świat się zatrzymał, stanął na głowie. To co niedawno wydawało się sprawą życia i śmierci zrobiło się nagle nieistotne.
To jest właśnie ten czas, żeby przewartościować swoje codzienne życie, by coś zmienić. Niektóre zmiany są wymuszone przez okoliczności, niezależne od nas ale dużo innych zmian możemy wprowadzić sami. Niech to będą zmiany na lepsze. Niech prowadzą do bardziej wartościowego, autentycznego, pełnego czułości i wrażliwości codziennego życia.
Ściskam mocno i życzę pięknej wiosny!
K.